Perły północnej Teneryfy



Zacznę od tego że Teneryfa nigdy nie była na mojej top liście ''koniecznie do zobaczenia''. Zawsze kojażyłam ją jako wyspę zbyt skomercjalizowaną a ja.. no po prostu nie lubię takich klimatów!!!  Moja druga połówka jednak nie dała się przekonać więc zabrałam się za poszukiwania czegoś wyjątkowego. 
W miarę spędzonych godzin na google street view entuzjazm rósł i rósł. Tak, tak, tak, znalazłam.. to moje wymażone miejsce!!!  Postanowiliśmy spędzić 5 dni na północy wyspy i 3 dni na południu (tak żeby dać szansę i tej części :) Nie chcę was źle nastawiać do południowego wybrzeża ale podczas tych dni które planowaliśmy spędzić na południu, w rezultacie bylimy na północy. Muszę przyznać że zwyczajnie .. uciekliśmy :-D 
Stąd też tytuł posta "Perły północnej Teneryfy", bo tam odnaleźliśmy duszę tej wyspy. 
Wyszczególnię tu kilka propozycji  miejsc o których być może już słyszeliście, ale na pewno znajdą się i takie o których nie wiedzieliście że istnieją. Kanaryjczycy nazywają je  - końcem świata. Uwierzcie że cudownie było mieszkać na końcu świata!!! 

1. Taganana - to pozycja number one! Tak, to jest to miejsce w którym się zakochaliśmy i muszę powiedzieć że strasznie żałuję że spędziliśmy tam tylko pięć dni. Wiem tylko jedno, musimy tam jeszce wrócić!
Aby dostać się do Taganany trzeba jechać około 30 min górskimi serpentynami. Po pięćdziesiątym zakręcie trochę kręci się w głowie ale widoki wszystko wynagradzają no i wreszcie ukazuje się ukochana Taganana. Wioska trochę oderwana od rzeczywistości. Położona jest pośród gór Anaga z krajobrazem niczym z King Kong'a. Mało takich miejsc jeszcze istnieje. Wszystko tutaj jest zachowane jak było setki lat temu. Nie powstają i nie powstaną hotele, jako że Taganana położona jest w rezerwacie biosfery Unesco.  Małe białe domki na wzgórzach z widokiem na piękny ocean to jest to!
Miejscowi, przemili ludzie.  Dzięki nim poczuliśmy się jak u siebie. Dziękujemy Maria za wspaniałe przyjęcie nas w swoim cudownym domu jak i przesyłamy specjalne pozdrowienia dla kochanego Antonio!
Antonio szczególnie zapadł nam w pamięci. Ten człowiek zabrał nas na specjalną wycieczkę po swoim kanaryjskim ogrodzie z ziołami, ,bananowcami i wszelką inną roślinnością. 
Aha, i jeszcze jedno. Słyszeliście kiedykolwiek  język guanczów? Język gwizdany pochodzi z La Gomery ale przedostał się też na inne wyspy archipelagu. Był używany do porozumiewania się w trudno dostępnych dolinach wysp. Średni zasięg to około 5 km. Poznajcie naszego bohatera Antonio i język silbo.  

   








2. Playa Benijo - położona w niewielkiej odległości od Taganany. Bez wątpienia najdziksza i jedna z najpiękniejszych plaż - jeśli nie najpiękniejsza. Należy jednak zachować szczególną ostrożność, ponieważ występują tutaj silne prądy morskie. 



3.Park naturalny Anaga i las wawrzynowy laurisilva - znajduje się na liście światowego dziedzictwa Unesco. Informacja dla traperów - istnieją tam setki pieszych szlaków. Od tras wybrzeżem, w dolinach poprzez las, który zupełnie różni się klimatem jaki panuje w innych częściach wypsy. Mikroklimat sprawia że jest wilgotno i potrafi popadać. Dzięki temu jest tak zielono!

Edit: poniższy link prowadzi do pierwszej opisanej trasy z Anagi. 

Casa Forestal - Afur- playaTamadiste-Taganana


4. Buenavista del Norte – El Teno . Przyladek El teno leży na północno zachodnim wybrzeżu. Warto wybrać się na wycieczkę w jego kierunku. Droga prowadząca na miejsce jest określana jako niebezpieczna, jednak ja tak nie uważam. Jeśli ktoś miał w planie zobaczyć to miejsce i waha się ze względu na niebezpieczeństwo, warto przemyśleć to jeszcze raz - nie jest tak strasznie jak o tym piszą. 
Rzeczywiscie zdarzają się dni w roku, kiedy trasa jest zamknięta ze wzgledu na obsuwające się kamienie ze zbocza, ale normalnie nie odbiega ona od innych dróg z przepaścią po jednej stronie :-)

Z samego przylądka będziecie mogli oglądać wspaniałe klify Los Gigantos a przy dobrej pogodzie widoczna jest mniejsza siostra Teneryfy – La Gomera. 
Na miejscu znajduje się okazała i wciąż działająca latarnia morska jak i mała plaża, gdzie można zażyć kąpieli.







5.El Teide – tu nie mam wątpliwości. Każdy kto planuje wyjazd na Teneryfe musiał się spotkać z tą nazwą. Już lecąc samolotem El Teide dumnie prezentuje się pośród chmur. Wulkan położony jest w centralnej części wyspy. Wznosi się na wysokość 3,718 m. Jest to najwyższe wzniesienie Hiszpanii. Na El Teide można dojechać samochodem, rowerem lub autobusem.  Już sama trasa jest imponująca. Zastygła lawa i jej rożnorodne kształty po obu stronach drogi robią wrażenie. 
Trasa doprowadza nas do parkingu gdzie jest kolejka górska zabierająca przyjezdnych na prawie sam szczyt. My niestety nie mięliśmy zbyt wiele szczęścia, ponieważ stacja była zamknięta z powodu oblodzenia. Koszt kolejki w dwie stony to 27 euro za osobę. 
To jeszcze nie koniec wycieczki. Kolejka dowozi odwiedzających do pewnego punktu. Na sam szczyt można dojść na nogach. Jednak aby dostać się na sam krater potrzebne jest pozwolenie. Dozwolona jest tylko ograniczona liczba odwiedzających każdego dnia. O to należy zadbać odpowiednio wcześniej jako że chętnych jest DUŻOOO. Ze stronki na ktorej można zarezerwować wizytę, wynika że najpóźniej trzeba rezerwować 2 miesiące przed planowanym pobytem i tu nie ma gwarancji. Dla spoźnialskich zawsze jest jeszcze szansa - należy obserwować czy dostępność w danym terminie się nie zmieniła. Zdarzają się rezygnacje.  








6. Masca / Los Gigantes - Malownicza wieś położona w górach El Teno na zachodnim wybrzeżu. Nie można pominąć tego miejsca! Wiele osób przyjeżdża aby zobaczyć jedynie wieś, jednak ja polecam przejście wąwozem prowadzącym w dół do samego oceanu. Przepiękna trasa na ktorą trzeba przeznaczyć kilka godzin. 
Szybka instrukcja jak samemu zorganizować całodniowy wypad. Główną bazą jest miejscowość Los Gigantes - tam parkujemy samochód. Rezerwujemy stateczek, który nas zabierze spowrotem z Maski do Los Gigantes po przebytej trasie. Następnie udajemy się w stronę portu, gdzie stacjonują taksówki. Nie wartro tracić czasu na szukanie autobusow, nie zdaje to egzaminu. Niestety autobusy jeżdżą co kilka godzin...  My dojechaliśmy do Maski taksówką z drugą parą spotkaną przypadkowo. Dzięki temu koszty podzieliliśmy na pół. Calkowita cena przejazdu to ok 40 euro. 
Ok, jesteście już na miejscu, możecie wyruszać na podbój wąwozu! :-) Po przebyciu trasy wyłania się plaża i ocean. Tam będą na was czekać o określonych godzinach stateczki, które zabiorą Was do Los Gigantes. Uwieńczeniem dnia będzie przepłynięcie wzdluż majestatycznych klifów, które osiągają wysokość około 500-800 metrów.     









7. Icod de los Vinos - święto Las Tablas i drzewo el Drago Milenario.
Ach jakie radosne wspomnienia mam z tego miejsca! Muszę przyznać że planując termin naszego wyjazdu na Teneryfę, braliśmy pod uwagę to co będzie się działo w tym czasie. Icod de los Vinos obchodzi święto Las Tablas 29 listopada każdego roku i dlatego też padło na ten termin. Bardzo chcięliśmy zobaczyć to wszystko na własne oczy. 
Święto obchodzone jest, aby uczcić dawną tradycję transportu drewna z najwyższych poziomów miasteczka do warsztatów. Aby podtrzymać tradycję, co roku Icod zamienia się w wielką zjeżdżalnię, do czego wykorzystane są deski zbite z palet. Na nich odważni mieszkańcy zjeżdżają w dół ulic, coś jak nasz polski zjazd na byle czym :-) Tam jednak nie istnieje pojęcie takie jak BHP. 
Ok, ale skupiłam się na święcie Las Tablas, a ikoną Icod de los Vinos jest starożytne drzewo El Drago, które mierzy 22 m wysokości i ma 1000 lat. Z tego powodu nazywane jest lokalnie  El Drago Milenario: the Thousand-Year-Old Dragon.







8. Piscinas naturales czyli naturalne baseny Garachico - warto o nich wspomnieć, gdyż są ciekawą alternatywą na spędzenie czasu. Wulkaniczne baseny w Garachico są jednymi z najbardziej znanych na wyspe.  


9. Guachinchos to odpowiednik naszego baru mlecznego. Jeśli macie ochotę zjeść coś lokalnego, musicie przyjść na obiad do guachinchos. Nie jest to proste, gdyż te miejsca nie mają wilkich reklam zapraszających turystów, a w najlepszym wypadku małą drewnianą tabliczkę na drzewie. Te miejsca prowadzone są zazwyczaj w domach lub garażach. To trochę taka społeczna komunikatywa, gdzie sąsiad do sąsiada wpada na obiad, przy okazji ugotują coś więcej, jak by ktoś wpadł, np. tak jak my. Trafiliśmy tam, aczkolwiek od wypatrywania tabliczek oczy bolały ;-)
Domowa atmosfera, mięsko prosto z kamiennego grila no i młode wino z przydomowej winiarnii. Czego chcieć więcej!? Ciężko mi powiedzieć ile spędziliśmy tam czasu, ale skończyło się wspólnym posiłkiem z właścicielami. Polecam choć raz spróbować takiego posiłku nie z restauracji, tak po swojsku! 



10. Ostatnie które przychodzi mi do głowy - najlepszą ośmiornicę, marszczone ziemniaki i tradycyjne sosy polecam spróbować  w Casa Africa - Roque de las Bodegas nieopodal Taganany. Pycha :-)





 Jak zwykle podaję link do google mapy gdzie zobaczycie lokalizację poszczególnych miejsc

Komentarze

  1. Hej, mozesz podac gdzie najlepiej rezerwowac wejscie na szczyt?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka, oto jest link bezpośredni do rezerwacji El Teide w języku angielskim : https://www.reservasparquesnacionales.es/real/ParquesNac/usu/html/listado-actividades-oapn.aspx?ii=6ENG&cen=2
    Na stronce jest możliwość zmiany języka na inny lecz polskiego nie ma..Mimo wszystko wierzę że nie będziesz mieć większych problemów. Jak coś daj znać to chętnie pomogę. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz